sobota, 22 grudnia 2018

Ustawa o ochronie zwierząt czyli bubel prawny


Gdy 2.05.2018 miał miejsce napad fundacji Molosy Adopcje na mnie i moje zwierzęta, zwierzęta były zdrowe, dobrze odżywione i dobrze traktowane. Nie kaszlały. Nie były odwodnione.Miały nieograniczony dostęp zarówno do stajni z paszą jak i do wodopojów.

https://youtu.be/U91ldW-ANSQ

2 maja 2018 to dzień najścia na me włości agresywnej fundacji Molosy Adopcje - widać zadbane, spokojne konie, owce i kozy. Wszystkie moje zwierzęta były zdrowe, dobrze odżywione i dobrze traktowane. Nie kaszlały. Nie były odwodnione. Nie miały biegunki. Ich życiu i zdrowiu nic nie zagrażało. Swobodnie przemieszczały się po całym gospodarstwie. Miały nieograniczony dostęp zarówno do stajni z paszą jak i do licznych wodopojów, a także do bel siana i sianokiszonki, która znajdowała się w zagrodzie za drugą stajnią. Podawałam im też dwa razy dziennie zboże czyli paszę treściwą. 

Owce i kozy jeszcze nie wiedziały wtedy, że zostaną za kilka godzin porwane przez chciwe łapy rabusiów z fundacji pseudo pro zwierzęcej, skrajnie antyrolniczej, lewicowej.

Stado owiec i kóz zostało mi zrabowane w środku nocy trzeciego maja 2018 w Święto Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej czyli w Święto Konstytucji, która gwarantuje obywatelom polskim prawo do własności. Moje prawo do własności zostało złamane. Moje prawo do bezpiecznego miejsca zamieszkania, do spokoju zostało również naruszone. Straszono mnie i grożono mi. Wywołano we mnie ogromną traumę.

Grożono mi pobiciem, aresztowaniem, wywiezieniem do psychiatryka, a także zdemolowaniem mi domu, wybiciem szyb i wyłamaniem drzwi, gdy odmawiałam wydania psów. Napadła na mnie i ograbiła mnie Fundacja Molosy Adopcje we współudziale policji Olecko oraz PIW Olecko. Rabunek był na zlecenie wójta Locmana.

Gdyby nie współudział i pomocnictwo w kradzieży policjantów z Komendy Powiatowej Policji w Olecku oraz inspektorów z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olecku moje zwierzęta nadal by żyły. Tymczasem wywiezione w sposób niehumanitarny, owce i kozy nawalone jedne na drugie w dwóch przyciasnych przyczepkach konnych, gdzie się tratowały nawzajem i dusiły w ścisku - zwierzęta ucierpiały.  3 owce zadeptane padły zaraz po tym transporcie.

Wielkie stado 50 zwierząt zostało doprowadzone do zagłady w ciągu kilku kolejnych miesięcy więzienia poza moją farmą, gdzie były trute i głodzone oraz pozbawione dostępu do wody i pastwisk. W sierpniu już co najmniej 19 owiec i kóz nie żyło.

Potem były kolejne zgony. Mnie - hodowcę i właściciela, mojego weterynarza, ani prawnika do tej pory nie dopuścili do moich zwierząt. Tylko i wyłącznie rabusie i ich współpracownicy mieli dostęp i mają dostęp do moich zwierząt, do mojej własności. Robią z moimi zwierzętami co chcą. Dowolnie manipulują materiałem dowodowym, dowolnie preparują fałszywe dowody przeciwko mnie. To mafia. 

Prokuratura Olecka pozostała głucha na liczne moje pisma domagające się zwrotu moich zwierząt i pomocy moim zwierzętom przetrzymywanym poza moją farmą. Bezduszne państwowe cyborgi pozwoliły by moje zwierzęta konały w męczarniach.

Bóg ukarał dwie osoby zamieszane w kradzież i więzienie moich zwierząt. Dwie osoby nie żyją. Spotkała je kara boska. Tylko na taką karę mogę liczyć w tym skorumpowanym powiecie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz